Kilkaset osób wzięło udział w uroczystości patriotycznej organizowanej każdego roku w lasach piaśnickich w celu uczczenia 12 tysięcy ofiar rozstrzelanych tutaj przez hitlerowców w początkowych miesiącach II wojny światowej.
W swoim wystąpieniu okolicznościowym gospodarz terenu i główny organizator uroczystości wójt gminy Wejherowo Henryk Skwarło przypomniał, że Piaśnica nazywana Kaszubską Golgotą lub Golgotą Północy jest miejscem największej martyrologii ludności polskiej na Pomorzu i tu na początku wojny przez kilka miesięcy rozbrzmiewały echa wystrzałów.
- Przychodzimy tu, aby pokłonić się tym, którzy zginęli w imię najokrutniejszej ideologii w historii ludzkości, ofiarom największej zbrodni wyrządzonej synom i córkom tej ziemi. Przychodzimy, aby dać świadectwo naszej pamięci i modlitwy. Przychodzimy aby czuwać - mówił Henryk Skwarło przypominając, że w lasach piaśnickich mordowani byli nauczyciele, prawnicy, kapłani, zakonnicy, urzędnicy, a nawet dzieci – młodzież, oraz obcokrajowcy, uważani za wrogów narodowego socjalizmu.
Ks. prałat Daniel Nowak - kustosz sanktuarium piaśnickiego poinformował, że przed uroczystością przy grobie kapłanów, gdzie spoczywa 58 duchownych rozstrzelanych w Piaśnicy, dokonano poświęcenia nowo wyrzeźbionej figury Serca Jezusowego.
Podczas apelu pamięci przeprowadzonego przez żołnierzy Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej przypomniano męczenników tamtych dni przywołując do apelu pomordowanych mieszkańców Wejherowa, Kaszub i Pomorza m.in. bł. s. Alicję Kotowską, rodzinę Napierałów z Kąpina, burmistrza Wejherowa Teodora Bolduana, wójta Edwarda Łakomego, ks. Leona Heyke i ks. Edmunda Roszczynialskiego. Apel pamięci zwieńczyła salwa kompanii honorowej, po której hodowcy gołębi z Choczewa wypuścili w niebo - na znak pokoju, kilkadziesiąt gołębi.
W swojej homilii ks. abp Sławoj Leszek Głódź mówił o ziemi w Piaśnicy przesiąkniętej krwią pomordowanych Polaków podkreślając, że poprzez to nabożeństwo i najświętsza krew chrystusową łączymy się tym białym orszakiem męczenników wyeksponowanym na ołtarzu piaśnickiej kaplicy.
- Z tej ziemi przed 73. laty odeszła palmę męczeństwa bł. s. Alicja Kotowska. Jej życie wciąż przemawia jako przykład wiary i patriotyzmu dla kolejnych pokoleń polskiej młodzieży i wychowawców – powiedział metropolita gdański dziękując za przybycie licznym pocztom sztandarowym ze szkół, parafii, organizacji społecznych i kombatanckich.
Kwiaty przed ołtarzem kaplicy piaśnickiej symbolizującej wszystkich męczenników tej zbrodni złożyli m.in. wojewoda pomorski Ryszard Stachurski, marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, wiceminister Kazimierz Plocke, posłowie pomorscy, delegacja władz miasta Wejherowa z prezydentem Krzysztofem Hildebrandtem na czele i władze samorządowe okolicznych gmin – m.in. Pucka i Krokowej, delegacje wielu organizacji społecznych np. Stowarzyszenia Rodzina Piaśnicka i Społecznego Komitetu Opieki nad Mogiłami Piaśnicy, delegacji kombatanckich i harcerskich.
Jednym z uczestników był Franciszek Parzych - syn wejherowskiego nauczyciela Konstantego Parzycha zamordowanego w lasach piaśnickich, dla którego przyjazd na grób ojca zawsze jest bolesnym przeżyciem.
- Mój ojciec był nauczycielem wejherowskich szkół. Uczył fizyki i radiotechniki. Był też harcmistrzem i działaczem społecznym. Prowadził różnego rodzaju pozaszkolne zajęcia z młodzieżą. W sierpniu 1939 roku brał udział w tworzeniu harcerskich kompanii obronnych, które wzięły czynny udział w kilku akcjach wojskowych podczas kampanii wrześniowej. Ta działalność nie spodobała się Niemcom i doprowadziła do jego aresztowania i rozstrzelania w tutejszym lesie. Zginął 11 listopada 1939 roku i spoczywa w Grobie nr 1 – mówi 77-letni Franciszek Parzych, obecnie emeryt mieszkający w Warszawie. Franciszek Parzych jest z absolwentem Politechniki Gdańskiej i jako magister inżynier budownictwa wodnego uczestniczył w realizacji polskiego programu energetycznego pracując m.in. przy budowie zapory wodnej na Sanie w Solinie a także przy budowie elektrociepłowni Bełchatów.