Mieczysław Solek z Wejherowa zamierza ponownie pokonać ultramaraton kolarski
25 sierpnia rusza VII Ultramaraton Kolarski Bałtyk-Bieszczady Tour 2012 ze Świnoujścia do Ustrzyk Dolnych 1008 km non-stop, w którym po raz trzeci wystartuje wejherowianin Mieczysław Solek. W tym roku wejherowski kolarz-amator zamierza przejechać trasę w 50 godzin i pobić dotychczasowy rekord, który wynosi 58 godzin i 16 minut.
Na miesiąc przed wyprawą Mieczysław Solek odwiedził ratusz i podczas spotkania z szefem promocji miasta Jackiem Thielem zaopatrzył się w materiały promocyjne, które będzie rozdawał na trasie. Warto podkreślić, że patronat honorowy nad jego udziałem w tym maratonie sprawuje prezydent Wejherowa Krzysztof Hildebrandt a wsparcia technicznego udziela mu firma ProSport Wejherowo – w osobie Wojciecha Milewskiego.
Mieczysław Solek mówi, że pomimo pięćdziesiątki z hakiem dzięki kolarstwu dysponuje dobrym zdrowiem, dużą wydolnością fizyczną i ma wyniki ogólnych badań lekarskich jak osiemnastolatek.
- Ważyłem kiedyś 92-93 kg i nie mogłem się nawet schylić. Nie wiedziałem co z tym zrobić, ale rozumiałem jedno - nie można siedzieć przed telewizorem z pilotem i tylko przełączać kanały – mówi Mieczysław Solek. Od zawsze jeździłem rowerem – np. do pracy, na zajęcia z dziećmi. Później rower odstawiłem i zacząłem pływać na desce. Ale w końcu deskę odstawiłem i zacząłem bawić się w kolarstwo profesjonalne. Kupiłem sobie odpowiednie podręczniki. Zacząłem się interesować dlaczego rowerem należy jeździć tak a nie inaczej. Z czasem kupiłem sobie lepszy rower i lepsze wyposażenie. Zacząłem zwiększać dystanse. Tętno mi spadło do pięćdziesięciu kilku uderzeń na minutę, co jest efektem wytrzymałości, która się buduje długotrwałym i systematycznym treningiem. Trenuje praktycznie przez cały rok z przerwą dwutygodniową – 6 dni w tygodniu. Ponadto dojeżdżam rowerem do pracy w Gdyni w okresie od kwietnia do października, chociaż bilet mam. Kiedy pada deszcz, to jadą kolejką. Zainteresowałem tą pasją kolegę, ale kolega odpadł w tym roku. Sprawy osobiste.
W tym roku będę uczestniczył w Maratonie 1008 km ze Świnoujścia do Ustrzyk Górnych po raz trzeci. Impreza odbywa się raz w roku, zawsze pod koniec sierpnia. Startujemy 25 sierpnia w sobotę o godz. 8.00 z promu w Świnoujściu. Limit czasowy na przejechanie tej trasy wynosi 72 godziny. Na trasie są punkty kontrolne co ok. 100 km i dwa duże punkty kontrolne (Kruszyna i Hotel Wszola), gdzie czekają nasze bagaże i można się wykąpać, przebrać i zjeść porządny posiłek. Można się na tych punktach trochę zdrzemnąć, ale ci zawodnicy którzy maksymalnie śrubują czas, nie śpią, tylko na całego jadą dalej.
Podczas pierwszego startu w 2010 roku przejechałem tę trasę w 66 godzin i 11 minut. Pojechałem żeby się tego nauczyć i zobaczyć na czym to polega. W ubiegłym roku przejechałem ten maraton w czasie 58 godzin i 16 minut, mimo że od Świnoujścia do Piły jechaliśmy praktycznie w deszczu. Ale satysfakcja na mecie była ogromna. Kiedy dojechałem na metę to ze wzruszenia chciało mi się płakać. Koledzy z większym doświadczeniem powiedzieli mi wtedy: „Kolego nie martw się. Złapałeś bakcyla. Teraz będziesz jeździł”. A ja zapewniam, że dopóki będę miał siły, to będę jeździł. To jest idealna impreza. Rekord do pobicia tej trasy wynosi 36 godzin. Ustanowiono ten rekord w 2006 roku, gdy były sprzyjające warunki. Drodzy wejherowianie, trzymajcie za mnie kciuki!