7 załóg z Wejherowa i okolic zameldowało się przed wejherowskim ratuszem, aby wziąć udział w honorowym starcie do tegorocznego Rajdu "Złombol". Na pożegnanie śmiałków przyjechali właściciele starych aut, którzy uczestniczyli w poprzednich edycjach rajdu. Wśród osób żegnajacych byli tradycyjnie prezydent Wejherowa Krzysztof Hildebrandt i sekretarz miasta Bogusław Suwara, a także przewodniczący Rady Miasta Leszek Glaza.
Na starcie uczestnicy dzielili się wrażeniami i radami. Właściciele starych aut pokazywali zgromadzone zapasy i części. Z dumą podnosili maski swoich wysłużonych, ale zadbanych pojazdów i co tu kryć - dodawali sobie nawzajem otuchy przed tym trudnym zadaniem. Celem rajdu jest zebranie funduszy od sponsorów - z tytułu pozyskanych reklam, na rzecz domów dziecka. Poprzednie edycje rajdu pokazały, że ta misja ma sens, bo sponsorzy nie zawodzą, a podróżowanie samochodami z okresu PRL, mimo wielu niewygód, ma też swój urok.
- Celem tegorocznego Złombola jest Nord Cup, czyli Przylądek Północny, najdalej wysunięty na północ fragment Europy. Trasa liczy ok. 7700 km i na jej pokonanie mamy 5 dni. 14 sierpnia będziemy na mecie. Najpierw jedziemy do Katowic, skąd po oficjalnym starcie obieramy kierunek na Suwałki. Po noclegu w Suwałkach trasa rajdu wiedzie przez LItwę, Łotwę i Estonię. Z Tallina do Helsinek w Finlandii płyniemy promem. A w Finlandii udajemy się na północ przez Rovaniemi - w okolice św. MIkołaja
- mówi Andrzej Gajewski z Bojana, właściciel Poloneza.
- W zeszłym roku byliśmy w Grecji. Bardzo nam się podobało, więc startujemy po raz drugi - dodaje Luiza Gajewska.
- A ja jadę już po raz trzeci - mówi Maria Lewandowska mając nadzieję, że podczas tegorocznego rajdu będzie podobnie sympatycznie jak na poprzednich. - Czeka nas sporo wyzwań, sporo awarii oraz sporo przygód. Która najbardziejmi utkiwła mi w pamięci? Trasa górska w Albanii, podczas której momentami dymiły hamulce i było trochę niebezpiecznie. Każda edycja uczy nas zabierania nowych rzeczy, a nigdy nie wiadomo co się zepsuje. Kiedy ma się części zapasowe i trochę pieniędzy, to można sobie jakoś poradzić - zapewnia pani Maria, która jedzie Żukiem razem z ojcem - Markiem Lewandowskim.
Nie wszyscy są jednak takimi optymistami.
- Bardzo boję się tej trasy, na którą wybieramy się naszym Polonezem. Obawiam się, że możemy utknąć gdzieś w połowie drogi. Na pewno będzie trochę niewygodnie, ale zabieramy ze sobą dużo dobrej muzyki i poczucia humoru - zapewnia Paulina Gębarowska.
- Ja też się obawiam o naszego Poldka, ale liczymy na dobrą zabawę i wiele fajnych wrażeń - dodaje Paweł Bach.
Bardzo poważnie do wyprawy przygotowali się trzej choczewianie: Wojciech Porębski, Mirosław Nowaczewski i Jarosław Trudek. Ich Żuk prezentował się jak nowy.
- Przygotowania do takiej wyprawy, kiedy jedzie się po raz pierwszy, to bardzo ciężka praca. Ale dzięki koledze, mamy nadzieję dojechać bezpiecznie i szczęśliwie powrócić, bo szykując Żuka do wyprawy wykonał wspaniałą robotę. Przygotowywaliśmy nasz samochód do rajdu od października ubiegłego roku - mówi Jarosław Trudek.
Jak informuje Marek Lewandowski na trasę rajdu z Katowic wyruszy w sumie 145 pojazdów, z tego większość nowicjuszy. Tylko 15 załóg jedzie poraz trzeci, a ponad dwadzieścia po raz drugi. Pan Marek zalicza się do najwytrwalszych weteranów "Złombola". Zawsze po powrocie z rajdu mimo zmęczenia tryska umorem a w zanadrzu ma wiele barwnych opowieści.