Remis Gryfa Wejherowo z Olimpią Zambrów 2:2 (0:1) na swoim stadionie nie zadowolił ani piłkarzy, ani kibiców. Dwa najbliższe spotkania z GKS Tychy i Polonią Bytom zapowiadają się też jako bardzo trudne.
O pierwszej połowie spotkania z Olimpią gryfici chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Stracona już w 10 minucie bramka spowodowała nerwowość w poczynaniach żółto-czarnych, podczas gdy goście grali jak z nut i kontrolowali przebieg spotkania. Nie dużo lepiej wyglądał pierwszy kwadrans drugiej połowy. Gryfitom gra najwyraźniej nie układała się.
Metamorfoza w zespole wejherowian nastąpiła dopiero od 64 minuty, po zdobyciu gola przez Krzysztofa Wickiego. Od tego momentu gospodarze przyspieszyli i zaczęli grać z większym polotem, jakby uwierzyli wreszcie we własne siły. Potwierdzeniem tego lepszego okresu gry była druga bramka zdobyta ponownie przez Krzysztofa Wickiego w 76 minucie, co wyraźnie podcięło skrzydła gościom.
W ostatnim kwadransie piłkarze Gryfa stworzyli kilka dogodnych sytuacji do podwyższenia wyniku, ale do pełni szczęścia zabrakło odrobiny precyzji. Entuzjazm gryfitów i prowadzenie otwartej gry zostało ukarane w ostatniej minucie spotkania kontrą gości po dalekim podaniu, gdy w zamieszaniu podbramkowym Arkadiusz Mroczkowski zdobył wyrównującą bramkę.
W efekcie Gryf wywalczył na swoim boisku z beniaminkiem tylko 1 punkt. W najbliższych spotkaniach, z GKS Tychy - na wyjeździe, jak też z Polonią Bytom – u siebie, Gryf nie wystąpi w roli faworyta. Dwie kolejne przegrane mogą oznaczać spadek na ostatnie miejsce. Wejherowscy kibice jednak wierzą, że gryfici nie przestraszą się sławy śląskich drużyn i skuteczniej powalczą o cenne II-ligowe punkty.