Kilkunastoosobowa grupa rowerzystów otworzyła nowy Szlak Rowerowy Dworów i Pałaców Północnych Kaszub. Miłośnicy dwóch kółek wyruszyli sprzed wejherowskiego muzeum do Rekowa Górnego. Ten etap trasy obejmuje 10-kilometrowy odcinek od Wejherowa przez leśniczówkę w Kąpinie, do Rekowa.Sieć ścieżek rowerowych powstała na terenie gmin powiatów wejherowskiego i puckiego. Jak przyznają sami cykliści, pomysł jest genialny w swej prostocie, a dostarcza wielu turystyczno-rekreacyjnych atrakcji. Do tej pory trasa była dostępna jedynie głównie w formie trekingowej, teraz dostępna będzie szerszemu gronu miłośników jednośladów.Przez trzy dni można przejechać rowerem 177 km, odwiedzając przy okazji 11 zespołów dworsko-pałacowych. Wszystkie te miejsca, zawarte i opisane są w atlasie „Rowerem na Szlaku Dworów i Pałaców Północnych Kaszub”. - Półtora roku temu przystąpiliśmy do wyznaczania szlaku rowerowego. Naszą ideą było połączenie trasy tak, aby na jej drodze było 11 obiektów pałacowo-hotelowych. Jest szlak samochodowy, pieszy, a teraz także rowerowy – mówi „ojciec szlaku rowerowego” Radosław Kamiński, dyrektor Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie. - Staraliśmy się, aby trasa przebiegała na drogach o mniejszym natężeniu ruchu, aby była bezpieczna. Są odcinki o różnym stopniu trudności, jednak sadzę, że każdy da sobie radę. Jak mówi Tomasz Fopke, prezes Stowarzyszenia Turystycznego „Ziemia Wejherowska”, pierwszy etap trasy obejmuje 10-kilometrowy odcinek od Wejherowa, leśniczówkę w Kąpinie, a następnie do Rekowa.- Chcieliśmy, aby ta trasa była atrakcyjna dla uczestników tego rajdu i wiązała w sensowny sposób kolejne etapy szlaku rowerowego – informuje Tomasz Fopke. - Dziś dojedziemy do pierwszego z jedenastu pałaców. Mam okazję wziąć udział w tej wyprawie i przy okazji odnowić romans z rowerem. Z czego, jak sądzę, najbardziej dumne będą moje dzieci. Choć pogoda dzisiaj nie dopisuje, jest zimno i wietrznie, wierzę, że dojedziemy w komplecie do Rekowa. Jednym z uczestników był 61-letni Bogdan Adam Fiedler, który wyruszył na "wiekowym" jubilacie.- Mimo I grupy inwalidzkiej nie boję się wysiłku – przyznaje rowerzysta. – Wiem, że trasa jest trudna, ale poradzę sobie. Jak widać, nie jest też ważny super rower, ale zwykły Jubilat, a przede wszystkim - trening. Ja mam taką zaprawę, wczoraj przejechałem 10 km do Wieżycy.Tekst i fotoIwona Rogacka