W sobotnie popołudnie podopieczni Piotra Rembowicza rozbili, na własnym terenie, drużynę gości 42:18 (18:12) i umocnili się na pozycji wicelidera.
Drużyna z Czerska przyjechała do Wejherowa zaledwie w 8. osobowym składzie a Tytani do meczu desygnowali pełen skład. Zatem niespodzianki w tym spotkaniu nie było. Pewnie wygrali gospodarze, którzy rozgrywają najlepszy sezon w historii swoich rozgrywek.
Już w 8 minucie meczu wejherowianie prowadzili już 5:1. Goście jednak nie zamierzali się poddawać i zaczęli kreować udane akcje w ataku pozycyjnym. Dzięki ambitnej postawie w 15 minucie meczu przegrywali już tylko dwiema bramkami (5:7), a na cztery minuty przed zakończeniem pierwszej części było tylko 13:10. Końcówka należała jednak do Tytanów – żółto-czerwoni zakończyli pierwsza połowę przewagą 6 bramek.
W drugiej połowie, gospodarze postanowili jeszcze mocniej narzucić swój styl gry i w konsekwencji w ciągu pierwszych 10. minut drugiej odsłony Tytani rzucili 8 bramek, tracąc zaledwie tylko dwie (26:14). Do końca spotkania obraz gry nie uległ zmianie i Tytani pewnie pokonali rywali 42:18. Wśród wejherowian skuteczniej rzucali Radosław Sałata, Przemysław Warmbier i Sławomir Jurkiewicz. Uaktywnił się również Mikołaj Miszczak. Warto odnotować dwa gole Norberta Wejhera, który jako junior dobrze zadebiutował w tym meczu przed własną publicznością.
Wejherowianie wystąpili w składzie: Jurkiewicz (12), Sałata (9), Warmbier (5), Koss (3), Miszczak (3), Grabowski (3), Wicon (2), Wejher (2), Kudełka (1), Przymanowski (1), Pitucha (1), Papke, Wicki, Nowosad, Sikora, Cholcha.
- Chciałbym podziękować przede wszystkim kibicom którzy tak licznie przychodzą na nasze spotkania. To dzięki nim, po 15. minutach gry, zawodnicy zmobilizowali się i zaczęli grać dynamiczniej – powiedział trener Tytanów Piotr Rembowicz.
* * *
Powodów do zadowolenia nie mogą mieć kibice Gryfa Wejherowo, który przegrał na wyjeździe ze Skrą Częstochowa 1:2. (0:1). Gryfici spadli na 17. miejsce i znaleźli się w gronie 7. zespołów zagrożonych spadkiem do III ligi. Trzeba jednak odnotować pewien postęp w grze wejherowian, którzy w 13 minucie objęli prowadzenie po strzale Mateusza Węsierskiego. Warto zauważyć, że w już 3 minucie po strzale Łukasza Pietronia piłka otarła się o słupek gospodarzy, a w 11 min. golkiper Skry Biegański dwukrotnie wybijał piłkę zmierzającą do bramki. Swoje szanse mieli również częstochowianie, ale to gryfici prowadzili po pierwszej połowie spotkania. Po przerwie do głosu doszli gospodarze, którzy wyrównali w 58. minucie po strzale z wolnego w wykonaniu Noconia. W 78 min. szansę na objęcie prowadzenia dla Gryfa miał Maciej Koziara, ale jego strzał trafił w słupek. O losie spotkania zadecydowała bramka Noconia. Po jego uderzeniu z około20. metróww 84 min. piłka otarła się o jednego z gryfitów i rykoszetem wpadła do bramki Lelenia. A szkoda, bo w Częstochowie była szansa dla Gryfa nie tylko na remis, a nawet o zwycięstwo. Końcówka rozgrywek zapowiada się nerwowo, ale nie wszystko jeszcze stracone. W następnej kolejce do Wejherowa przyjeżdża znajdujący się też w strefie spadkowej Ruch Chorzów.
Fot. A. Baran