W przeddzień 79. rocznicy wybuchu II wojny światowej i napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę na skwerze przed wejherowską jednostką wojskową Marynarki Wojennej RP odbyła się patriotyczna uroczystość, podczas której oddano hołd polskim żołnierzom poległym w obronie Ojczyzny we wrześniu 1939 roku.
Uroczystość odbyła się zgodnie z ceremoniałem wojskowym z wciągnięciem flagi państwowej na maszt i odśpiewaniem Hymnu Państwowego. Uczestników uroczystości powitał komendant 18 WOG kmdr por. Sławomir Podolski, który w swojej wypowiedzi nawiązał do pamiętnych wydarzeń związanych z wybuchem II wojny światowej.
Więcej o okolicznościach związanych z stacjonującym w Wejherowie 1 Morskim Pułku Strzelców i jego udziale w walkach związanych z obroną polskiego Wybrzeża powiedział w patriotycznych słowach Piotr Książek ze Stowarzyszenia Przyjaciół i Byłych Żołnierzy Jednostki Wojskowej w Wejherowie. W trakcie uroczystości został przeprowadzony Apel Pamięci poświęcony pamięci żołnierzy polskich poległym na wszystkich polach bitewnych w obronie Ojczyzny we wrześniu 1939 roku zakończony trzykrotną salwą honorową. Zagrano również „Legiony” - Hymn Wojska Polskiego.
Kwiaty na kwaterach żołnierzy i patriotów
Biorące udział w uroczystości delegacje złożył kwiaty przed obeliskiem upamiętniającym bohaterską walkę obronną żołnierzy 1 MPS. Kwiaty złożyli m.in. wejherowscy kombatanci, komendant 18 WOG i dowódca Batalionu Dowodzenia MW, starosta wejherowski Gabriela Lisius ze współpracownikami, władze miasta Wejherowa reprezentowane przez zastępcę prezydenta Arkadiusza Kraszkiewicza, sekretarza miasta Bogusława Suwarę i komendanta Straży Miejskiej Zenona Hincę, wójt gminy Wejherowo Henryk Skwarło, dziekan dekanatu wejherowskiego ks. prałat Daniel Nowak i proboszcz ks. prałat Tadeusz Reszka, komendant powiatowy Policji insp. Beata Perzyńska oraz przedstawiciele Aresztu Śledczego w Wejherowie, Komendy Powiatowej PSP, Nadleśnictwa Wejherowo, Stowarzyszenia Sympatyków i Żołnierzy Jednostki MW w Wejherowie i harcerze Hufca ZHP im. Partyzantów Kaszubskich w Wejherowie. Kwiaty złożono również na Starym Cmentarzu przy ul. 3 Maja: na kwaterach Żołnierzy 1 MPS i kwaterze ofiar Marszu Śmierci.
Organizatorami uroczystości byli: Komendant 18. Wojskowego Oddziału Gospodarczego, Dowódca Batalionu Dowodzenia MW oraz Rada Kombatantów i Osób Represjonowanych przy Staroście Wejherowskim i Prezydencie Miasta Wejherowa.
- W tym wyjątkowym roku, w którym obchodzimy 100-lecie Niepodległości Polski, musimy również pamiętać o polskich żołnierzach, patriotach i wszystkich, którzy zginęli we wrześniu 1939 roku oddając życie za Ojczyznę – mówi Arkadiusz Kraszkiewicz, zastępca prezydenta miasta.
Wśród uczestników uroczystości obecny był więzień Obozu Koncentracyjnego w Potulicach 86- letni płk Roman Szrajer, który jako dziecko był świadkiem hitlerowskiej agresji na Polskę i pamięta dzień wybuchu II wojny światowej.
Wspomnienie płk. Romana Szrajera
- Tydzień przed 1 września ojciec mój został zmobilizowany do Wojska Polskiego jako rezerwista a ja po ukończeniu I klasy szkoły podstawowej w Książkach szykowałem się do szkoły – do II klasy. 1 września 1939 roku z samego rana mama mnie obudziła i powiedziała: „Wstawaj szybko, bo chyba jest wojna”. Faktycznie słyszałem odgłosy wybuchów i wstrzałów. Byłem podenerwowany tą sytuacją. Miejscowość, w której mieszkaliśmy, leżała blisko granicy polsko-niemieckiej, która wtedy była w Gardei. Gdzieś około godziny 12 do naszej miejscowości wjechały niemieckie motocykle z żołnierzami. W ciągu jednego dnia cały powiat grudziądzki został opanowany przez Niemców. Ciężko wystraszeni przesiedzieliśmy kilka godzin w podziemnym schronie i jak się uspokoiło wróciliśmy do domu. W następnych dniach Niemcy zaczęli wprowadzać swoje porządki a już po tygodniu ojciec wrócił z niewoli niemieckiej, do której dostał się pod Kutnem. Od razu został wezwany do niemieckiego biura w Lisnowie, gdzie kazali mu podpisać Volkslistę, gdyż był pochodzenia niemieckiego. Ojciec odmówił, bo ożenił się z Polką i jest obywatelem polskim. Po tygodniu przyjechali do nas i nakazali nam się spakować informując że wywożą nas do obozu w Jabłonowie Pomorskim. Tam przez 2 tygodnie męczyli ojca, by podpisał Volkslistę. Jako że ojciec jej nie podpisał, to wywieźli nas do Obozu Koncentracyjnego w Potulicach, gdzie przebywałem do końca wojny. Natomiast ojciec został wysłany do obozu w Pile, gdzie w trakcie wyzwalania Piły został ranny i zmarł. Z Potulic wróciliśmy w 1945 roku do domu tylko z bratem i matką.