20. osobowa grupa wejherowskich kombatantów wzięła udział w obchodach 70-lecia wyzwolenia obozu hitlerowskiego w Potulicach z okazji Miesiąca Pamięci Narodowej i 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej.
Uroczystość miała miejsce 25 kwietnia br. na potulickim cmentarzu, gdzie spoczywa ok. 2 tysięcy ofiar, w tym ok. 800 dzieci, które z powodu represji, chorób i niedożywienia nie wytrzymały warunków, jakie panowały w tym obozie i nie doczekały wyzwolenia, które nastąpiło 21 stycznia 1945 roku.
Na cmentarzu w Potulicach
Zebrani wysłuchali utworu na trąbce w wykonaniu Zbigniewa Grochowskiego, który zadedykował go swemu zmarłemu ojcu, więźniowi Potulic. Przejmujący montaż słowno-muzyczny przygotowała młodzież Szkoły Podstawowej w Potulicach nosząca imię Dzieci Potulic.
W trakcie Mszy św. polowej odprawionej na cmentarzu ks. abp senior Stanisław Stefanek z Diecezji Łomżyńskiej mówił o potrzebie pielęgnowania pamięci o wydarzeniach, jakie rozegrały się w tu Potulicach podczas II wojny światowej. Podkreślał, że światu potrzebna jest pamięć, bo są ludzie, którzy wykrzywiają szlaki prawdy i zniekształcają historię.
Po nabożeństwie i złożeniu kwiatów przez delegacje państwowe, samorządowe, kombatanckie i szkolne pod pomnikiem, uczestnicy uroczystości przemaszerowali z pocztami sztandarowymi i orkiestrą wojskową z garnizonu bydgoskiego, pod bramę obozową przy budynku dawnej komendantury obozu i pamiątkowy obelisk, gdzie odbył się apel pamięci zakończony salwą honorową.
Przemawiał m.in. marszałek Senatu RP Jan Wyrowiński, prezes Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych 90. letni płk Bogdan Jagodziński mówił oraz była więźniarka z Katowic.
- Tutaj od samego początku rozpoczęto akcję wynaradawiania i germanizacji. Pierwszym tego wyrazem była krwawa pomorska jesień, może zapomniana przez resztę Polski. Ponad 30 tys. księży, nauczycieli, przedsiębiorców, posiadaczy rolnych, urzędników publicznych, zostało zamordowanych podczas publicznych egzekucji - mówił Jan Wyrowiński podkreślając, że jedną z form represji był system obozów przesiedleńczych, który objął całe Pomorze, w tym ziemię dobrzyńską i Kujawy. Jednym z tych obozów były Potulice podległe pod Stutthof.
W uroczystości wzięli udział m.in. posłowie, władze samorządowe województwa kujawsko-pomorskiego, miasta i powiatu nakielskiego oraz liczne delegacje kombatantów z wielu miejscowości na terenie kraju, w tym Wejherowa.
Wejherowianie więźniami Potulic
- Do obozu w Potulicach trafiłem w 1943 roku w wieku 12 lat - wspomina 84-letni wejherowianin Stefan Bellgrau. - Mieszkaliśmy na gospodarstwie w Będargowie. Wywieźli nas niespodziewanie w nocy z 27 na 28 września 1943 roku, po to żeby nasze gospodarstwo przekazać Niemcom. Przyjechali o pierwszej w nocy i dali nam pół godziny czasu na zabranie swoich rzeczy. Trafiliśmy do Potulic, bo ojciec nie podpisał Volkslisty. Tutaj na tym cmentarzu spoczywa moja ciotka Cecylia Bellgrau. Byłem dzisiaj na jej grobie. W Potulicach przebywałem od września 1943 roku do lutego 1944. Stąd wywieźli mnie na roboty do Dziemian, gdzie musiałem ciężko pracować aż do końca wojny. Mój brat w wyniku chorób i wycieńczenia zmarł w kilka lat po wojnie w wieku 23 lat. Ja też długo chorowałem na płuca.
Wyjazd do Potulic zorganizował po raz dwunasty z rzędu 84-letni płk Roman Szrajer, były więzień Potulic, Kowalewa i Smukały, wieloletni działacz Polskiego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych. Roman Szrajer podkreśla, że o Potulicach nie można zapomnieć, bo do tego obozu w czasie II wojny światowej zostało wywiezionych 617 osób z Wejherowa i powiatu wejherowskiego. Wielu zostało tu na zawsze.
Wśród delegatów z Wejherowa, oprócz Romana Szrajera, w uroczystości wzięli udział byli więźniowie Potulic: Zygmunt Formela, którego 3,5 letnia siostra straciła życie w tym obozie, Stefan Bellgrau i Franciszek Bach. W uroczystości uczestniczyli też wejherowianie Henryk Kwiatkowski i Stanisław Harasiuk - więźniowie Majdanka.
Gościnni mieszkańcy Potulic po kilkugodzinnej uroczystości zaprosili przybyłe delegacje do szkoły na żołnierską grochówkę oraz ciasto i kawę. Wszyscy otrzymali na pamiątkę broszurę pamiątkową "Dzieci Potulic".