Przedstawiciele Małego Trójmiasta spotkali się w wejherowskim Urzędzie Miejskim z dr hab. Zdzisławem Gawlikiem, wiceprezesem Polskiej Grupy Energetycznej Energetyka Jądrowa i PGE EJ1.
W trakcie spotkania, które zorganizował przewodniczący Rady Miasta Wejherowa Leszek Glaza, wiceprezes Gawlik przedstawił prelekcję ilustrowaną w formie multimedialnej na temat rozwoju energetyki jądrowej w Polsce. Zanim wiceprezes przeszedł do szczegółów związanych z projektowanymi lokalizacjami elektrowni jądrowej w Gniewinie lub Choczewie, omówił ogólne informacje związane z funkcjonowaniem elektrowni jądrowej w Europie i na świecie zapewniając o ich nowoczesności i bezpieczeństwie dla życia okolicznych mieszkańców.
Wiceprezes poinformował, że gmina, na której powstanie elektrownia jądrowa otrzyma 50 proc. podatku do swojego budżetu, a gminy ościenne i powiat (z pominięciem miasta Wejherowa) otrzymają pozostałe 50% do równego podziału, co pozwoli na intensywny rozwój gospodarczy i rozbudowę infrastruktury tego regionu. Przykładem gminy, która skorzystała z obecności elektrowni na swoim terenie, jest gmina Kleszczów, gdzie budżet z początkowych 30 mln wzrósł kilkakrotnie do ok. 220 mln zł obecnie. Wiceprezes Gawlik podkreślił, że elektrownia jądrowa stworzy na swoim terenie kilka tysięcy miejsc pracy i pozwoli miejscowej ludności na zdobycie odpowiednich kwalifikacji umożliwiających otrzymanie pracy na jej terenie.
Jak dodaje sprawa projektowanej wstępnie budowy elektrowni jądrowej w Gniewinie czy Choczewie jest dopiero w fazie badań specjalistycznych. Takie badania trwają ok. dwóch lat i wcześniej, niż za rok, nie będzie jeszcze wiadomo, czy któraś z tych pomorskich lokalizacji spełnia wymogi projektowe inwestora. Nie wykluczone, że gdy te dwa miejsca odpadną, to spółka PGE Energetyka Jądrowa przystąpi do badań następnych potencjalnych lokalizacji na terenie naszego kraju.
W drugiej części spotkania padło wiele pytań ze strony uczestników, na które odpowiadał Zdzisław Gawlik. Jedno jest pewne, że ani miasto Wejherowo, ani Reda czy Rumia, jako miejscowości nie będące gminami ościennymi, nie otrzymają żadnych korzyści finansowych do swoich budżetów. Prezydent Wejherowa Krzysztof Hildebrandt stwierdził z ubolewaniem, że przyszli pracownicy, którzy zamieszkają na terenie jednej z tych gmin na pewno będą korzystać z oświaty, służby zdrowia i innych sektorów życia na terenie Wejherowa, a miasto z tego tytułu nie uzyska żadnych korzyści od rządu. Przykładowo tylko do oświaty w tym roku miasto musi dołożyć ok. 17 mln zł ze swojego budżetu kosztem inwestycji.
- Drogami miasta i powiatu będą się przemieszczać różne pojazdy z ciężkimi konstrukcjami a nawet paliwem jądrowym, ale to nie będzie miało wpływu na wielkość budżetu miast – Wejherowa, Redy i Rumi – mówili przedstawiciele Małego Trójmiasta Kaszubskiego.
W tym kontekście trudno mówić jakichkolwiek korzyściach z tego tytułu dla miast, prędzej o kłopotach i potencjalnych zagrożeniach. Ale o tym nikt słyszeć nie chce. Prezes Gawlik uważa, że transport paliwa jądrowego to problem spółki, która wygra przetarg na to zadanie.